Pomimo to, że obraz.
Tytuł ten sugeruje wiele znaczeń. Jest na tyle enigmatyczny, że możliwe jest wiele odczytań.
Pomimo - w znaczeniu obok - mijamy obojętnie obraz i skupiamy się na tym co jest poza nim.
Pomimo - w sensie, że pomimo wszystko obraz.
Pomimo to, że został unicestwiony, strącony z piedestału jako przedmiot kultu, sponiewierany i skompromitowany, uparcie powraca w jakiejś zastępczej postaci, jako surogat, namiastka, zdegradowany do najprostszej, prymitywnej (w sensie wykonania), postaci. Zaznaczam tylko jego obecność.
Pomimo to się trzyma, istnieje - dlaczego? Po co?
Tylko po to żeby jeszcze raz dokonać na nim zbrodni manipulacji.
Pomimo to, że coś tam z nim dzieje się, uciekam z niego, od niego. Próbuję powracać nieudanie i beznadziejnie. Wykorzystuję go instrumentalnie, zasłaniam nim własną bezsilność lub nieczyste gry, intrygi. Wystawiam na pokaz, czyniąc z niego alibi dla swoich poczynań.
Pomimo to, że obraz to jednak nie do końca jest to takie oczywiste. Moje zamiary są dość niejasne. Jakbym chciał ukryć moje prawdziwe intencje a robiąc obraz w takiej postaci powiedzieć: "o co chodzi?" - przecież jest obraz. Jak robię obraz to jestem artystą. Tyle, że ten obraz jest jakiś taki nie do końca. Czegoś mu brakuje pomimo to, że ma wszystko co obraz powinien mieć. Ramę, powierzchnię, kolor, fakturę itp.
Pomimo obrazu mam pretensję do "nieobrazu" do malarstwa nie - malarstwa.
Pomimo fizycznego istnienia obrazu, udaję, że jest nieważny, pominięty.
Sposób wykonania wskazuje na jego nieważność, podrzędność. Byle jak z nędznych materiałów dostępnych łatwo, w pośpiechu, pod ręką, w najbliższym otoczeniu - zwłaszcza na wsi, gdzie je przygotowuję a później obrabiam w pracowni.
Jest w tym też niechęć do galanteryjnej perfekcji, do wytwarzania dzieła sztuki jako przedmiotu luksusowego.
Roman Siwulak